Scientia Occulta, czyli webkomiks który robię razem z Robertem Sienickim, zostanie wydany nakładem wydawnictwa Mroja Press. W sieci opublikujemy jeszcze na pewno drugi rozdział (pierwszy zakończył się dzisiaj), a zaczniemy 10 października.
Oznacza to, że najprawdopodobniej w kwietniu przyszłego roku będę pełnoprawnym debiutantem albumowym. Liczę na to.
Mimo regularnych publikacji w Kolektywie, kilku złotym zarobionym dzięki rysowaniu komiksów, sporej grupce followerów na twitterze i dziesiątkom, jak nie setkom godzin przy kartce lub tablecie, nie czuje się profesjonalistą. Pewnie dlatego, że nim nie jestem. Dlatego teraz zastanawiam się, czy własny album (już nie na półce, tylko na necie) w empiku, wydany przez stricte komiksowe wydawnictwo to miara profesjonalizmu. W sumie chyba tak. Liczę na to.
I tak ludziom i znajomym mówię już, że właściwie rysuję tak bardziej profesjonalnie, przecież można kupić moje komiksy w sklepie (Fankomiks na rynku w Krakowie zawsze ma jakieś Kolektywy). Niemniej zawsze czuwa nade mną widmo moich kompleksów. Nie jestem studentem ASP, nie chodziłem do plastycznego liceum, czy gimnazjum, właściwie wszystko rysuję na czuja. Właściwie to dopiero zaczynam się wyrabiać. Właściwie jak tak patrzę czasami na niektórych naszych cwaniaków, to się zastanawiam „fuck! Po chuj ja to robie jak mi tyle brakuje”, ale robie i się jaram. Jaram się postępami, jaram się komentarzami i feedbackiem. Jaram się komiksami.
Dlatego dzisiejszy dzień jest dla mnie małą granicą. Przejściem w moich własnych oczach, od pasjonaty do profesjonalisty. Nieważne, że jeszcze chuja tak na prawdę umiem. Ważne, że napierdalam teraz po sześć, czy osiem godzin dziennie rysując komiksy.
A najlepsze jest to, że takiego planu ze Scientią nie było. To miał być nasz webkomiksik, bez spinki, dla siebie, do portfolio. Zostaliśmy jednak docenieni i mimo tego, że w dzisiejszych czasach webkomiksy docierają na papier w miarę często, dla mnie nadal to jest mały amerykański sen. Mam więc do zaprezentowania wszystkim, a zwłaszcza webkomiksiarzom mały arcik. Bo da się.
PS. W ogóle dzisiejsze młode pokolenie komiksiarzy (tak nazywają Śledzia, Krla, czy Adlera) to już stare pokolenie komiksiarzy. Teraz młodzi to jesteśmy my. Ja i Robert na przykład, Kolec z Kapitanem Sheerem, Maciek Łazowski z Boską Tragedią, Kajman z Demonicznym Detektywem, Igor Wolski z Rycerzem Jankiem i inni… :D
14 komentarzy:
Oby tak dalej.
Nie próbowałem jeszcze przeczytać Scientii tak na raz w całości, więc nie wszystko pamiętam, ale mam wrażenie, że jest to historia lepiej napisana i narysowana od wcześniejszych waszych rzeczy.
Dla mnie profesjonalizm jest wtedy, gdy na czymś zarabiasz, proste. Tylko profesjonalizm nie ma bezpośredniego związku z tym, czy jesteś dobry (Podobnie z muzyką, możesz wydawać chujowe płyty w dużym wydawnictwie, albo robić dobre rzeczy w podziemiu).
Mam wrażenie, że masz podobny problem co ja, czyli chciałbyś narysować jeden rysunek rano, drugi wieczorem i widzieć, że w tym drugim już robisz wyraźne postępy, a to jednak trwa trochę dłużej :D Czasami wydaje mi się, że ta cała zabawa w webkomiksy odrobinę nam twórcom miesza w głowach, bo wszystko robimy sami. Nie tylko musimy zrobić komiks, ale jeszcze go sprzedać, nawet jeśli płaca nam tylko w wejściach na stronę. Przy każdej kolejnej aktualizacji liczymy, że tym razem będzie o kilka komentarzy/wejść/kliknięć w toplistę więcej. A więc strona 02 musi być lepsza niz pierwsza, 03 lepsza niz 02 itd. W końcu wychodzi na to, że nasz własny komiks trochę konkuruje z samym sobą, a to wpędza człowieka w wieczną samokrytykę :D Ostatnio wyznaję filozofię podchodzenia z większym dystansem do rysowania.
Zawsze zazdrościłem prekursorom rapu, którzy tylko za pomocą własnej obserwacji w zupełnie naturalny sposób potrafili z czasem coś zajebistego zbudować. Takich rzeczy nie bierze się z ASP raczej. Dlatego nigdy się tam nie wybierałem. :D
A ze Scientią życzę powodzenia, to co do tej pory zapowiada się nieźle.
Profesjonalizm to postawa, etos
a nie robienie za kasę.
Robienie DIY nie wyklucza profeski.
Moja to lubi, z chęcią kupię. Szkoda, że tak późno i nie będzie na na przykład Komiksowej Warszawie.
Ale i tak fajnie.
Kwiecień przyszłego roku to jest Komiksowa Warszawa, głupi króliczku.
no i kolejna osoba na moją listę ludzi ,których nienawidzę.
Jest już całkiem sporo.
Gratulacje chłopaki
a z tym profesjonalny - nieprofesjonalny to takie pieprzenie :) jaranie się robotą jest najważniejsze
Postawa, etos i ogólna zajebistość są mile widziane, ale nie wymagane do bycia profesjonalistą. Żeby być profesjonalnym piekarzem, trzeba umieć upiec chleb i robić to w miarę regularnie, codziennie na przykład. Zwykle piekarze robią to w zamian za jakąś formę wynagrodzenia. Nie muszą tej pracy czy swoich klientów lubić, ani szanować (choć powinni).
W ogóle skąd przekonanie, że profesjonalista jest (w sensie artystycznym, ideologicznym) lepszy od hobbysty? Dla mnie to nic nie znaczy, podobnie jak słowo "artysta" jest dla mnie nazwą zawodu i nie do końca rozumiem, czemu ludzie doklejają do niego jakąś skalę, dyskusję kto jest artystą, kto nie jest, a kto jest nim trochę.
@Biram Aż prosisz się, aby teraz wpadł tu Christian Bale z pytaniem: R U Professional?
Mamy błąd w komunikacji.
Ja mówię o profesjonalnym zachowaniu a Ty o działaniu w profesji.
Profesjonalizm to w moim rozumieniu:
1. rozwój
2. szacunek do siebie
3. cel
4. napierdalanie
Kasa to tylko miły profit. Nikt nie powiedział, że wszyscy artyści MUSZĄ żyć ze swojej sztuki. Można piec buły, pracować w bibliotece lub na infolinii a i tak nie wyklucza to bycia profesjonalnym muzykiem lub rysownikiem komiksów.
Oczywiście, rozumiem, co masz na myśli, tylko nie do końca się z tym zgadzam. Tzn. owszem, profesjonalizm w powszechnie uznawanym sensie oznacza dokładnie to, co powiedziałeś. Tylko dla mnie to trochę niejasne określenie. Może dlatego, że jestem mimo wszystko raczej umysłem ścisłym i zawsze szukam granic między różnymi pojęciami. A że i nad własną przynależnością do profesjonalistów (lub jej brakiem) nieraz się zastanawiałem, mam co do samego podziału mnóstwo wątpliwości.
Co w takim razie różni amatora od profesjonalisty? Gdzie jest granica? Co sprawia, że A staje się P? Amator też stara się rozwijać, szanuje siebie i to, co robi. Napierdalanie często idzie nawet lepiej amatorom, świeżo zapalonym do tego, co robią. Z tego, co wymieniłeś, słowo klucz to chyba cel. Chęć związania się z tym, co się robi na całe życie. Co do kasy, może rzeczywiście zbyt uprościłem sprawę. P nie zawsze zarabia na tym co robi, ale zwykle chciałby. I niekoniecznie musi być wykształcony, ale musi wiedzieć co robi.
Ok, więc proponuję taką definicję profesjonalisty (na przykładzie komiksiarza):
-chce poświęcić jak najwięcej czasu na rysowanie przy sprzyjających warunkach jest to równoznaczne z utrzymywaniem się z rysunku)
-zależy mu na jakości swoich prac
-jest kompetentny (rozumie język komiksu, zna prace "konkurencji" itp., A może mieć naturalny talent i zajebiście rysować, P może rysować nieco gorzej, ale wie, co robi źle i dlaczego).
Myślę, że taka opcja powinna to chyba w miarę jasno podzielić, bez względu na zawód.
No i mamy jakiś wspólny mianownik.
Kompetencje i konkret.
Łukaszu, możesz już z opisu na profilu usunąć "domorosły". Jesteś wymiataczem. Nie ma co się krygować i wstydzić :)
napierdalajmy więc
I tak trzymaj! Moim zdaniem, zeby byc profesjonalista to trzeba sie jarac tym co sie robi i poswiecac temu czas (by byc w tym co raz lepszym), a nie ukanczac jakies tam ASP czy plastyki (sama tez jestem samoukiem, samouki-YEAH!). Mi sie bardzo podoba jak rysujesz i ogolnie SO, wiec na bank kupie jak juz bedzie mozna. Chcialabym zeby na polskim rynku bylo wiecej takich ciekawych mlodych tworcow, jak pisales, teraz czas na nowe mlode pokolenie ;)
A ja studiuję na ASP i podoba mi się ta moja uczelnia. Nawet mamy zajęcia z komiksu i ilustracji od niedawna :D a Ty masz sprawniejszą łapę niż niektórzy studenci z mojego roku. Powodzenia !
Prześlij komentarz